W ostatnich dniach głośno zrobiło się o nowym spocie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości. Spot, rzeczywiście jest inny niż wszystkie, z jakimi mieli szansę stykać się do tej pory wyborcy. Jest taki, aż chciałoby się rzecz ... świeży, nowoczesny... amerykański. Nie kolejne "gadające głowy", ale prawdzie "call for action". Zobaczcie sami:
Internauci szybko zaczęli "kopać". I okazuje się, że spot bardzo przypomina popularną w USA reklamę samochodów marki DODGE. Porównajcie sami:
Internet przelewa fala oburzenia - zrzynka i plagiat. Z perspektywy prawa autorskiego sprawa jednak wydaje się prosta i niezbyt korzystna dla piewców tych opinii. Podstawą prawa autorskiego jest dychotomia idei i formy. Prawo autorskie nie chroni idei, lecz formę wyrażenia. Często to, co potocznie wydaje się być "plagiatem" okazuje się być dozwolone z perspektywy prawa i nie chodzi tu o mityczną "inspirację" ale po prostu o wykorzystanie elementów, które nie podlegają ochronie prawnoautorskiej. I tak też wydaje się jest w tym przypadku. Twórcy spotu PiS wykorzystali koncepcję zawartą w reklamie marki DODGE, jednak treść spotu różni się od treści reklamy - poza kilkoma zbieżnymi elementami (naukowiec przy tablicy, budzik z 5:00 rano). Zatem pomimo zbieżności koncepcji, powstały dwa odrębne utwory i nie doszukiwałbym się tu naruszenia praw autorskich.
Fajny artykuł ale pobierz sobie program antyplagiatowy ze strony www.antyplagiat.net bo widziałem że ktoś kopiuje twoje teksty
ReplyDelete