Monday, March 16, 2015

Ochrona projektu wnętrza - salon sprzedaży

źródło
Polska galeriami handlowymi stoi, a w galeriach ekskluzywne "salony sprzedaży", uświadamiają nam, że w dzisiejszych czasach, sklep to nie tylko miejsce pełniące swoją oczywistą funkcję, ale estetycznie dopracowane wnętrze budujące określony klimat, za którego przygotowaniem stoi sztab architektów wnętrz. W przypadku sklepów sieciowych, zazwyczaj projekt wnętrza salonu powstaje jako projekt wzorcowy, który następnie dostosowywany jest do konkretnej lokalizacji w zależności od jej metrażu, kształtu itp  Jak przedstawia się ochrona prawna projektu wnętrza salonu sprzedaży?

Przede wszystkim, projekt taki może spełniać cechy utworu w myśl ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych,  przy czym indywidualnego charakteru dopatrywałbym się raczej w twórczym zestawieniu użytych elementów. Zazwyczaj bowiem wystrój salonu składa się z elementów, które są powszechnie znane i dostępne do kupienia - np. tapety, lica cegieł, elementy drewniane. Zatem nie fakt ich użycia, ale twórczy dobór i zestawienie z innymi elementami stanowi o możliwości otrzymania ochrony prawnoautorskiej. Od tej zasady są również wyjątki, zdarzają się bowiem wnętrza złożone z samych indywidualnie stworzonych elementów, które nie występują nigdzie indziej - wówczas to te elementy świadczyć mogą o uzyskaniu ochrony.
RCD-001026140-0011

Projekt salonu może być chroniony jako zarejestrowany wzór przemysłowy - w kategorii shop layouts. W bazie danych OHIM zarejestrowanych jest sporo wspólnotowych wzorów przemysłowych (RCD) będących takim własnie projektami wnętrz. Część z nich jest całkowicie banalnych, niektóre jednak (jak ten obok) zasługują na uwagę i rzeczywiście zaskakują niebanalnością.


Ochrony projektu wnętrza można by też poszukiwać również w oparciu o przepisy ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji opierając się choćby w ostateczności na art. 3 ust.1 ustawy, czyli na ogólnym nienazwanym czynie.

Projekt Apple Store zgłoszony do ochrony jako znak towarowy
Co więcej w świetle ostatniego orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwość UE, nie można wykluczyć ochrony wystroju salonu sprzedaży jako znaku towarowego pod warunkiem, że jest on w stanie odróżnić usługi świadczone na rzecz klientów od usługi innych przedsiębiorców działających na rynku. Sprawa powstała oczywiście na tle salonu Apple Store, który zgłoszono do ochrony jako znak towarowy w niemieckim urzędzie patentowym, ten zaś zwrócił się z pytaniem prawnym do TSUE.

Projekt wnętrza salonu podlega ochronie prawnej, która jak widać na przykładzie Apple store zwiększa swój zakres. Przedsiębiorcy prowadzący sprzedaż w wyspecjalizowanych sklepach mają szeroki zakres możliwości ochrony swoich wnętrz. Jaką zaś wybrać drogę ochrony? To już element know-how każdego prawnika praktykującego w temacie. 

Sunday, March 15, 2015

Twórczość równoległa

Samodzielność powstania utworu to jedna z przesłanek udzielenia ochrony prawnoautorskiej. Konsekwencją istnienia tej przesłanki, jest możliwość istnienia oddzielnej ochrony prawnoautorskiej dla utworów, które są do siebie bardzo podobne, ale stworzone zostały niezależnie. Jeżeli więc np. dwóch twórców stworzyło niezależnie dwa podobne do siebie utwory, nie dość, że nie dochodzi do naruszenia praw autorskich, to utwory korzystają z niezależnej ochrony prawnoautorskiej. W doktrynie prawa autorskiego omawiana koncepcja zyskała miano - twórczości równoległej. Powołanie się na nią następuje zazwyczaj w sporze o naruszenie praw autorskich, gdy jeden twórca zarzuca drugiemu naruszenie jego praw. Oczywiście powołuje ją pozwany, broniąc się przed zarzutem naruszenia. Jak na razie nie ma wielu wyroków sądów polskich, które poruszałby tę problematykę, wydaje się, że będzie się to zmieniać. W wyroku Sądu Najwyższego I CR 128/61 czytamy: Podobieństwo rysunków w obu utworach jest następstwem zbliżonej koncepcji oznaczania nut kolorowymi figurkami i może być wynikiem tego, że autorzy obu prac mogli wzorować się na podobnych źródłach. 

Właśnie! Żyjemy w kulturze remiksu. Wszyscy mamy dostęp do tych samych materiałów w Internecie, zatem ujęcia pewnych tematów na nich wzorowanych mogą być do siebie zbliżone, Tym bardziej, gdy zakres swobody twórczej - ze względu na przyjętą koncepcję - jest ograniczony. To też jest kolejny aspekt, którego dotyka zagadnienie twórczości równoległej. Prawo autorskie opiera się na zasadniczym fundamencie - na rozróżnieniu idei i formy. Ochronie nie podlega idea leżąca u podstaw danego utworu ale sposób jej ujęcia, nie temat lecz jego indywidualizacja zawarta w danym utworze. Między utworami mogą istnieć podobieństwa, które wynikają z podjęcia tego samego tematu - ale nie powinny mieć one wpływu na ocenę podobieństwa samych utworów.

Aktualnie prowadzę proces, w którym wykazuje istnienie twórczości równoległej po stronie pozwanego. Być może moja sprawa będzie wkładem w rozwój orzecznictwa w tym temacie. Dla mojego klienta to sprawa o zasadę, dlatego nie poddamy się łatwo i być może znajdziemy zagadnienie prawne  do rozstrzygnięcia przez SN. O wyniku sprawy na pewno poinformuję na blogu.

Saturday, March 14, 2015

Koncepcyjny i techniczny projekt architektoniczny

źródło
Projekt architektoniczny to ciekawa kategoria utworu stanowiącego przedmiot prawa autorskiego. Projekt architektoniczny to bowiem pewna kategoria zbiorcza wielu różnych projektów, które wchodzić mogą w grę gdy budowany je
st jakiś obiekt. Pierwotnym projektem jest projekt koncepcyjny zawierający ogólny zarys, sylwetkę budynku, dalej tworzone są projekty techniczne, projekty branżowe itp. Zależność pomiędzy nimi i uprawnienia przysługuje poszczególnym twórcom to temat na pracę naukową, ja zaś w tym poście skupię się na kwestii współautorstwa twórców poszczególnych projektów - kwestii poruszonej w jednego z wyroków. 

Przedmiotem sprawy był projekt koncepcyjny kilku budynków mających powstać w Warszawie. na początku lat 90. Powódka była twórcą owego projektu. Pierwotnie projekt miał zostać wykorzystany przez francuskich inwestorów, ostatecznie jednak za zgodą twórcy wykorzystany został przez jedną ze Spółdzielni Mieszkaniowych, gdzie postanowiono wdrożyć go w życie. Projekty techniczne opracowanych budynków, wykonywał pozwany - początkowo w porozumieniu z powódką. Konflikt na tle jednego z projektów, a przede wszystkim fakt braku umieszczenia nazwiska powódki na dokumentacji projektowej złożonej do Urzędu Miasta Warszawy, doprowadził do złożenia przez powódkę powództwa w sprawie. Sprawa ma ciekawy wątek dotyczący współautorstwa. Sąd przyjął bowiem, że powódce przysługuje współautorstwo w równej części do projektu technicznego, którego ta w istocie nie wykonywała. Sąd wyprowadził zatem współautorstwo projektu technicznego z autorstwa projektu koncepcyjnego. Koncepcja ciekawa, aczkolwiek nie została rozwinięta w wywodach sądu zatem nie można prześledzić jego argumentacji. Sąd uznał również de facto, że współautorstwo może powstać pomimo braku woli stron co do powstania takiego stanu rzeczy. Tymczasem przyjmuje się, że "porozumienie twórców" co do zamiaru stworzenia wspólnego dzieła jest koniecznym warunkiem ustalenia współautorstwa utworu. Być może Sąd ów zamiar wyprowadził w sposób domniemany z okoliczności sprawy? Powódka wygrała sprawę co do zasady. Sąd uznał naruszenie autorskich praw majątkowych oraz autorskich praw osobistych - prawa do wspóautorstwa - czyli do wymienienia powódki jako współautora utworu. Wyrok SN - V CKN 499/2000.

Omówiona sprawa pokazuje, jak ważne jest regulowanie kwestii współautorstwa również na poziomie zamiaru stron które biorą udział w tworzeniu utworu. Odpowiedniej treści umowa zawarta na początku współpracy pozwoliłaby bowiem wyeliminować wątpliwości w trakcie lub po jej realizacji, a przynajmniej byłaby czynnikiem, który pozwoliłby Sądowi ustalić zakres wzajemnego porozumienia przy tworzeniu dzieła. 

Monday, March 9, 2015

Z cyklu ciekawe wynalazki - zderzak Łągiewki

Kto nie słyszał o genialnym polskim wynalazcy Lucjanie Łągiewce? Pisano o nim - Człowiek, który przejechał Newtona, bo jego wynalazek w istocie przeczy uznanym prawom fizyki. Wynalazek Łągiewki to zderzak, który zamienia energię kinetyczną ruchomego obiektu na energię kinetyczną ruchu obrotowego wirników urządzenia. Wynalazek jest genialny a najlepsze jest to, że sam wynalazca nie potrafi wytłumaczyć zasad jego działania Zainteresowanych odsyłam do google lub youtube - materiałów na temat wynalazku jest sporo.

Z wynalazkiem tym, a raczej z próbami uzyskania patentu na rozwiązanie nim objęte, niestety nie było już tak różowo. Wynalazek w różnych formach zgłaszany był do ochrony kilkukrotnie. I czy to za sprawą błędów pełnomocników czy widzimisię ekspertów Urzędu Patentowego - wydawano decyzje odmowne. Co gorsze zaś, sytuację wykorzystali uczeni z Uniwersytetu Cambridge i opatentowali swój wynalazek będący w istocie kopią rozwiązania Łągiewki. Aktualnie trwa batalia o unieważnienie patentu Brytyjczyków. Póki co mamy już jednak rok 2015, wynalazek znany jest od co najmniej 1998 roku a niestety jego zastosowanie możemy zobaczyć wyłącznie na pokazowych filmikach

Friday, March 6, 2015

Gra w klasy - klasyfikacja nicejska

Ochrona znaku towarowego rozciąga się co do zasady na towary lub usługi, które podamy we wniosku i na które następnie Urząd udzieli ochrony w decyzji o udzieleniu prawa. Dla celów porządkowych opracowana została międzynarodowa klasyfikacja towarów i usług - klasyfikacja nicejska - która grupuje aktualnie wszystkie istniejące towary i usługi na 34 klasy towarów i 11 towarów usług. Ilość podanych klas towarów i usług w zgłoszeniu ma oczywiście wpływ na kwestię opłaty od zgłoszenia i następnie od opłaty okresowej za 10 letnie okresy ochronne. W wielu krajach, również w Polsce, standardowa opłata od wniosku obejmuje 3 klasy towarowe. Zdarzają się jednak kraje, w których jeden  znak towarowy może być zgłoszony wyłącznie w jednej klasie. Co oczywiście powoduje multiplikowanie kosztów w sytuacji chęci zgłoszenia znaku towarowego np. 3 klasach. Taki wymóg istnieje np. w Chinach lub w krajach Półwyspu Arabskiego, do wprowadzenia takiego wymogu dąży również OHIM i wydaje się, że prędzej czy później zostanie przeforsowany w europejskiej legislacji.

Z perspektywy idei ochrony znaków towarowych wydaje się, że takie rozwiązanie jest słuszne. Wpłynie ono bowiem na urealnienie stanu znaków towarowych w OHIM. W aktualnym stanie prawnym czy wnioskodawca zgłasza 1 czy 3 klasy w zgłoszeniu znaku towarowego płaci taką samą opłatę (za zgłoszenie i za pierwszy okres ochronny - opłata jest jedna). Bardzo często zdarza się więc, że dodatkowe klasy zgłaszane są "na siłę" pomimo, że przedsiębiorca nie używa znaku dla towarów usług w tej klasie/klasach. To znowu powoduje sztuczność stanu wynikającego z bazy danych OHIM Jeżeli więc przedsiębiorca będzie musiał zapłacić oddzielną opłatę zgłoszeniową od każdego zgłoszenia obejmującego oddzielną klasę  nie będzie taki skory do inwestowania środków na zgłoszenia znaków w nieużywanych klasach, chyba że taką akurat przyjmuje strategie biznesową. Funkcjonowanie świata znaków towarowych wymaga podejmowania działań, które ograniczą liczbę/zakres istniejących znaków towarowych. Wprowadzenie zasady jeden znak jedna klasa wydaje się być drogą jak najbardziej właściwą i pożądaną w regulacjach dotyczących wspólnotowych znaków towarowych. 

Fryzjer, ZAIKS - przemyślenia

O słynnej sprawie fryzjera z Wałbrzycha, który "ogolił" ZAIKS napisano już wiele, a treść orzeczeń, jakie zapadły w sprawie jest ogólnodostępna w Internecie. W skrócie - fryzjer , od którego ZAIKS zażądał zapłaty za publiczne odtwarzanie muzyki odmówił zawarcia umowy licencyjnej i wykazał w sądzie, że z faktem odtwarzania przez niego radia w salonie, nie wiąże się uzyskiwanie przez niego korzyści majątkowych. Zdołał zatem wykazać zastosowanie licencji ustawowej zawartej w art. 24 ust.2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Sprawa jest przełomowa w zakresie rozstrzygnięcia, dla mnie jednak na uwagę zasługują dwa jej aspekty.

Po pierwsze analiza orzeczenia sądu I instancji wskazuje, że sąd naprawdę przyłożył się do zrozumienia problemu, jego rozstrzygnięcia i uzasadnienia. Dziwi mnie coś co powinno być normą? Niestety, praktyka polskich sądów, a tym bardziej w sprawach z zakresu własności intelektualnej wskazuje na całkowite niezrozumienie problematyki, które często prowadzi do wydawania fatalneych rozstrzygnięć. W jednej ze spraw dot. roszczenia informacyjnego dążyłem do oddalenia wniosku. Utwory w istocie były podobne - stworzone jednak zostały niezależnie w ramach tzw. twórczości równoległej. Sądy obu instancji orzekły, że być może mam rację, ale w postępowaniu o udzielenie informacji nie badają takich okoliczności więc .... uwzględniają wniosek. Zatem orzeczenie wydane zostało sprzecznie z zasadą "in dubio pro reo" - w razie wątpliwości, na rzecz wolności. Tego rodzaju orzeczenia nie są niestety wyjątkiem, dlatego orzeczenie wydane w sprawie fryzjera pozytywnie zaskakuje i pozwala wierzyć, że nie wszystko jeszcze w polskich sądach stracone.

Drugim aspektem, który wymaga podkreślenia, jest wyjście przez sąd ponad przepisy ustawy o prawie autorskim i zestawienie ich z uprawnieniami konstytucyjnymi i zasadami funkcjonowania Unii Europejskiej. Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych przyznaje twórcom i reprezentującym je podmiotom bardzo silne uprawnienia, którym realizowane są bezwzględnie. W sprawach opartych na art. 24 ust.2 prawa autorskiego - to na pozwanym spoczywa ciężar dowodu, że odtwarzanie muzyki nie wpływa na osiąganie przez niego korzyści majątkowych, a to nie zawsze jest łatwe do wykazania. Sąd w sprawie uwzględnił dowody przedstawione przez fryzjera, m.in. oświadczenia klientek oraz księgi rachunkowe, poszedł jednak krok dalej - powołując się na konstytucyjne prawo do informacji. Wszak program radiowy to nie tylko muzyka, ale również wiadomości i informacje dotyczące bieżących wydarzeń. Odmawiając zatem prawa do słuchania radia, odmawia się prawa do korzystania z konstytucyjnych praw - a to byłoby sprzeczne z zasadą proporcjonalności. Ograniczenie prawa do informacji może mieć miejsce ale musi mieć swoje uzasadnienie, którego w tym przypadku sąd nie był w stanie się doszukać. 

Monday, March 2, 2015

Te słynne meble tych słynnych projektantów

fotel Charlesa Eamesa

Jak to właściwie jest z tymi meblami? - pyta klient - niby jest ten słynny fotel Eamesa, a na każdym kroku kupić można fotele "inspirowane" tym meblem, a ta inspiracja to chyba tylko taki łagodzący zamiennik, żeby nie używać słowa "kopia" czy "podróbka" - bo przecież są identyczne. Pytanie, które postawił klient, w istocie nie dotyczy kwestii istnienia praw, lecz raczej kwestii ich egzekwowania. Z perspektywy prawnej - przynajmniej w naszym porządku prawnym - sytuacja jest całkiem oczywista. 

Nie ma przeszkód aby projekt mebla mógł stanowić utwór chroniony prawem autorskim. Co więcej, ponieważ mebel to zewnętrzna postać wytworu, może być dodatkowo chroniony jako zarejestrowany wzór przemysłowy. Dlaczego więc dochodzi do tak jawnego kopiowania słynnych projektów mebli? Być może to kwestia różnic w rodzajach ochrony pomiędzy poszczególnymi porządkami prawnymi. Charles Eames był Amerykaninem, a w tamtejszym systemie prawnym mebel nie podlega ochronie prawnoautorskiej, należy bowiem do kategorii "useful arts" - jego użyteczność wyłącza ochronę. Może być natomiast chroniony jako kategoria tzw. trade dress. 

fotel Barcelona
Należy jednak pamiętać, że na podstawie międzynarodowych konwencji dot. praw własności intelektualnej, że utwory zagranicznego twórct podlegaj takiej samej ochronie jak utwory obywatela Polski. Zatem Charlesowi Eamesowi (a raczej uprawnionym po nim) przysługują autorskie prawa majątkowe do jego mebla na terenie Polski i prawa te trwają przez 70 lat od śmierci twórcy (Eames zmarł w 1978r.) Spadkobiercy Eamesa mogliby więc skutecznie pozywać w Polsce osoby, które produkują meble "inspirowane" jego wyglądem. Może jednak ściganie naruszeń w Polsce nie jest, dla aktualnie uprawnionych, strategicznym celem, w związku z tym producentom mebli "inspirowanych" uchodzi na sucho ich proceder. Nie oznacza to jednak, że ich działanie może być w jakikolwiek sposób legitymizowane. Prawa autorskie do mebla istnieją i są naruszane, nie są jednak przez uprawnionych egzekwowane, stąd zapewne popularność owych "inspirowanych" reprodukcji.