Model biznesowy wielu firm opiera się na produkcji towarów w Chinach i wprowadzaniu ich do obrotu w swoim rodzimym kraju. Wielu staje przed pytaniem: czy w związku z tym, że tylko produkuje w Chinach warto chronić tam znaki towarowe jakimi opatruje towary? Odpowiedź na tak postawione pytanie może być tylko twierdząca. Podchodząc odpowiedzialnie do prowadzonego biznesu, przedsiębiorca musi minimalizować ryzyka jakie niesie ze sobą umieszczenie produkcji towarów w Chinach, a te na tle znaków towarowych mogę być spore.
Chyba w żadnym innym kraju nie rozwinęła się na taką skalę działalność określona mianem "trolowania znaków towarowych". Działalność ta w wielkim uproszczeniu polega na rejestracji znaków towarowych zagranicznych firm zanim te zdecydują się na ochronę w Chinach, celem ich licencjonowania lub odsprzedaży za ogromne kwoty. Wiele międzynarodowych koncernów, które nie zdążyło w odpowiednim czasie zgłosić znaków towarowych na terenie Chin, padło ofiarą trolli, a sprawy miały różny przebieg i finał.
Chinski Urząd Patentowy przestrzega ściśle zasady "kto pierwszy do czasu, ten lepszy do prawa", a wiele utrwalonych i rozumianych identycznie w ustawodawstwach z zakresu znaków towarowych instytucji - pomimo, iż ich brzmienie w chińskim prawie jest identyczne - rozumiane jest całkowicie odmiennie - jak np. zła wiara.
Zjawisko trolowania znaków towarowych nie jest jednak tylko problemem największych światowych graczy. Mają z nim problem również polskie firmy, o czym miałem okazję kilkukrotnie się przekonać. Trolle mają skuteczny mechanizm nacisku. Zgłaszają do organów celnych informacje o posiadanym przez siebie znaku towarowym i ... czekają. Transport towarów płynący np. do Polski zostaje zatrzymany w porcie "na cle", bo celnik stwierdza, że narusza prawa do znaku towarowego uzyskanego przez trolla - będącego zazwyczaj dziwnym trafem osobą w jakiś sposób powiązaną z fabryką, w której towary dla polskiego przedsiębiorcy zostały wyprodukowane. Przedsiębiorca z Polski sam więc kontaktuje się z trollem i zazwyczaj spełnia jego żądania np. płaci za zgodę "uprawnionego" na zwolnienie towaru i wysłanie go do Polski, chce bowiem uratować towar i minimalizować straty. Dopiero następczo zaś podejmuje rozmowy o zakup znaku, walkę o niego lub ze znaku rezygnuje.
Mechanizm działania trola jest banalny, ale zaskakująco skuteczny - przedsiębiorca postawiony pod ścianą nie ma w tej sytuacji większego pola manewru. Dziwi też skuteczność organów celnych w wykrywaniu tego rodzaju "naruszeń". Chcąc zatem uniknąć opisanych problemów, warto uzyskać ochronę znaku towarowego w Chinach.
W zupełności się z Tobą zgadzam. Rejestrowanie znaku towarowego to obowiązek każdego przedsiębiorcy, niezależnie od tego, gdzie produkuje czy dystrybuuje swoje towary. Nieraz zdarzało się już, że ktoś "pożyczył" daną nazwę czy logo tylko dlatego, że nie były one opatrzone odpowiednią ochroną prawną. We współczesnym świecie biznesu, gdzie konkurencja jest tak duża, nie ma na to miejsca.
ReplyDelete