Monday, June 29, 2015

Trzykrotność wynagrodzenia za naruszenie praw autorskich sprzeczna z Konstytucją

23 czerwca 2015r. Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok rozstrzygający skargę konstytucyjną UPC Polska sp. z o.o., w którym stwierdził niekonstytucyjność przepisu art. 79 ust.1 pkt 3 lit.b ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych w zakresie w jakim uprawniony, którego autorskie prawa majątkowe zostały naruszone, może żądać od osoby, które naruszyła te prawa, naprawienia wyrządzonej szkody poprzez zapłatę sumy pieniężnej w wysokości odpowiadającej - w przypadku gdy naruszenie jest zawinione - trzykrotności stosownego wynagrodzenia, które w chwili jego dochodzenia byłoby należny tytułem udzielenia przez uprawnionego zgody na korzystanie z utworu (Wyrok SK 32/14).

Zgodnie z argumentacją TK, nie jest dopuszczalne aby uprawniony uzyskiwałby takie odszkodowanie, które całkowicie odrywa się od wielkości poniesionej szkody i stanowiło jego wielokrotność - a wprowadzenie elementów ryczałtowości do roszczenia odszkodowawczego nie może prowadzić do zagubienia proporcji między wielkością poniesionej szkody a odszkodowaniem.

Dla przypomnienia, prawo autorskie we wskazanym przepisie przewiduje pewien szczególny sposób uzyskania odszkodowania za naruszenie praw autorskich - jest nim możliwość uzyskania trzykrotności kwoty należnego wynagrodzenia czyli w gruncie rzeczy stawki licencyjnej stosowanej przez uprawnionego. Przepis ten od dawna budził wiele kontrowersji, jest bowiem sprzeczny z generalną zasadą prawa mówiącą o tym, że pokrzywdzony nie może wzbogacić się na czynie niedozwolonym. Dodatkowo brak było też symetrii z przepisami prawa własności przemysłowej, które w analogicznej sytuacji przewidują możliwość dochodzenia odszkodowania w wysokości należnej stawki licencyjnej (jednokrotność). Ponadto przepis ten często był nadużywany przez różnego rodzaju podmioty, które stworzyły sobie model "biznesowy" oparty na masowym pozywaniu internautów, za naruszenia praw żądając zapłaty stawek wyjętych z przysłowiowego kapelusza. Temu zagadnieniu poświęcę jednak odrębny artykuł na blogu.

Powyższe rozstrzygnięcie ma ogromne znaczenie dla dalszej praktyki i dochodzenia praw z tytułu naruszenia majątkowych praw autorskich. Od momentu bowiem wydania wyroku (bez względu na wskazaną datę utraty mocy przepisu) sądy nie powinny go stosować. Uprawnionemu pozostaje zatem dochodzenie pozostałych wskazanych w ustawie roszczeń.

Co ciekawe, podobną kwestią zajmował się niedawno Sąd Najwyższy (sygn. akt V CSK 41/14), który postanowił wystosować do Trybunału Sprawiedliwości UE pytanie prawne w trybie prejudycjalnym dotyczące zgodności możliwości dochodzenia "wielokrotności" należnych świadczeń z prawem europejskim (z przepisami dyrektywy 2004/48/WE - tzw. enforcement directive).  W stosunkowo krótkim czasie, uzyskamy więc wypowiedź dwóch najwyższych trybunałów w przedmiotowej kwestii, a to niespotykana wcześniej sytuacja.

Będąc na fali interpretacji  miałbym jeszcze jedno zagadnienie, którym powinien zająć się Sąd Najwyższy a być może Trybuanał Sprawiedliwości - mianowicie wykładnia pojęcia "stosowne wynagrodzenie". Jak pokazuje bowiem moje doświadczenie i praktyka orzecznicza sądów - wysokość takiego wynagrodzenia można sobie wykreować w niezbyt skomplikowany sposób ... 

Saturday, June 27, 2015

Przedwojenne znaki towarowe: BALSAM POMORSKI

Balsam Pomorski kojarzony jest współcześnie z raczej niezbyt wykwintnym trunkiem produkowanym w Starogardzie Gdańskim. Okazuje się jednak, że alkohol ten ma długą tradycję obecności na rynku. Produkowany był w Zakładzie Hermana Winkelhausena założonego w 1846 roku w Starogardzie Gdańskim. W dniu 22.04.1926r. Urząd Patentowy II RP udzielił prawa ochronnego na słowno-graficzny znak towarowy o numerze 12066 we wskazanej niżej formie przedstawioniowej, dla towarów alkoholowych. Uprawnionym ze znaku było przedsiębiorstwo: Zakłady Przemysłowe Winkelhausen Tow. Akcyjne. 

Aktualnie uprawnionym ze znaku zawierającego dominujący element BALSAM POMORSKI pozostaje Destylarnia Sobieski S.A. - znak towarowy R-220214:



Opisowość i zdolność odróżniająca znaku towarowego

Wybierając firmę (czyt. nazwę) dla prowadzonej działalności gospodarczej czy też nazwę dla produktu, przedsiębiorca staje przed oczywistym dylematem - co wybrać? Rzeczą zupełnie naturalną i niestety powszechną - szczególnie przy wyborze firmy - jest nazwa, która w jakimś stopniu kojarzy się z prowadzoną działalnością czy rodzajem produktów/ usług jakie są oferowane. I tu pojawia się podstawowy problem leżący u założeń prawa znaków towarowych. Znak towarowy musi charakteryzować się tzw. samoistnością tzn. musi być odrębny pojęciowo od towarów usług jakie sygnuje. Tak ocenia się jego zdolność odróżniającą. Im bardziej znak oderwany pojęciowo od towarów/usług tym jego zdolność jest silniejsza - np. Apple dla komputerów. Najsilniejszymi znakami są zaś znaki fantazyjne, nie mające słownikowego znaczenia. Im bliżej danej nazwie do towarów lub usług które mają sygnować, tym trudniej uzyskać prawo do znaku towarowego. Znak może bowiem zostać uznany za opisowy lub nienadający się do odróżniania towarów/usług, a przez to nieposiadający zdolności odróżniającej. Na taki zarzut można narazić się stosując szczególnie przymiotniki o charakterze ogólnym. W jednym z ostatnich orzeczeń Sąd Pierwszej Instancji potwierdził słuszność odmowy rejestracji znaku towarowego "EcoDoor" dla produktów, których częścią składową mogą być drzwi. W jednej z polskich spraw, odmówiono uzyskania prawa na znak "Calcium C" dla produktów farmaceutycznych, w innej oznaczeniu " herbatniki tradycyjne" dla ciastek.

Jest jasne, że przepisy dotyczące opisowości i braku zdolności odróżniającej mają określony i słuszny cel m.in. przeciwdziałają monopolizacji oznaczeń ogólnych czy odnoszących się do produktów przez jednego przedsiębiorcę. Problem pojawia się wtedy gdy urzędy zaczynają przesadnie podchodzić do omawianej tematyki, co powoduje trudność w ocenie granic. Powyższy problem nabrał szczególnego znaczenia w ostatnim czasie, ze względu na zmianę praktyki Urządu Harmonizacji Rynku Wewnętrznego. Urząd ten zaostrzył kryteria przyznawania praw na wspólnotowe znaki towarowe z uwagi własnie na opisowość znaku lub brak zdolności odróżniającej i to w sposób, który przyznam szczerze jest dla mnie zaskakujący i niezrozumiały. Jest bowiem kategoria oznaczeń sugestywnych, aluzyjnych które mogą pełnić funkcje znaku towarowego i do tej pory nie było problemu z uzyskaniem na nie prawa. Aktualnie są one dla Urzędu oznaczeniami pozbawionymi zdolności odróżniającej. Przedsiębiorca chcący uzyskać prawo do wspólnotowego znaku towarowego musi więc aktualnie tym bardziej ostrożnie podchodzić do kwestii wyboru nazwy jaką chce chronić.

Friday, June 26, 2015

Czy mogę bez zgody osób zamieścić zdjęcie grupowe na facebooku?

Pytanie z nagłówka pozostaje aktualne szczególnie dziś, w czasie zakończenia roku szkolnego, kiedy na portalach społecznościowych pojawia się wysyp zdjęć z akademii i rozdania świadectw. Pytanie jak zwykle w prawie własności intelektualnej nie jest łatwe i wymaga uwzględnienia okoliczności danego przypadku. Wizerunek każdego człowiek jest jego dobrem osobistym, które podlega ochronie. Zatem rozpowszechnianie tego wizerunku, co do zasady wymaga zgody danej osoby. Z drugiej jednak strony w prawie autorskim istnieją przepisy, które wyłączają konieczność uzyskiwania owej zgody. Tak jest w przypadku uregulowanym w art. 81 ust.2 pkt 2 ustawy o prawie autorskim, który stanowi, iż nie wymaga zgody rozpowszechnienie wizerunku osoby stanowiącej jedynie szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza. Nie można jednak zapominać o celu tej regulacji. A jest nim możliwość relacjonowania wydarzeń o charakterze "wielosobowym", w którym uzyskanie zgody każdej uwidocznionej osoby, było praktycznie niemożliwe lub znacznie utrudnione. 

Czy więc zdjęcie grupowe z rozdania świadectw można "podciągnąć" pod wskazany wyjątek? Odpowiedź na to pytanie w pewnej mierze od oceny konkretnego zdjęcia. Należy jednak zauważyć, że uczniowie z danej klasy/ szkoły, stanowią pewną zamkniętą i identyfikowalną zbiorowość, co przemawia przeciw możliwości zastosowania wskazanego przepisu Nie można też zapominać że wszelkie przepisy o charakterze wyjątku od zasady, należy interpretować ścieśniająco, a takim przepisem jest wskazany wyżej artykuł. Stając więc przed generalną odpowiedzią na pytanie z nagłówka, odpowiedziałbym przecząco. 

Tuesday, June 9, 2015

Czy prawo autorskie jest w odwrocie?

Podobno prawo autorskie jest w odwrocie, w tym sensie, że działem wiodącym w szeroko pojętym prawie własności intelektualnej są znaki towarowe. Czy tak jest faktycznie?

Jakby się nad tym zastanowić,  spraw z zakresu prawa znaków towarowych jest bezsprzecznie więcej, ale czy to znaczy, że tych dotyczących praw autorskich jest mniej niż było? Powiedziałbym, że raczej pozostają na takim samym poziomie. Przyczyn takiego stanu rzeczy wydaje się być co najmniej kilka.

Przede wszystkim, prawo znaków towarowych jest zharmonizowane na poziomie europejskim. Dodatkowo mamy dwa reżimy - znaków krajowych oraz znaków wspólnotowych. Przez powyższe, przepisy dotyczące znaków towarowych są zbieżne w zasadniczej części w niemal wszystkich krajach Europy. To powoduje, że istnieje wciąż rozwijające się orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości oraz Sądu Pierwszej Instancji - które pozostaje aktualne we wszystkich krajach wspólnoty. Dodatkowo - aktualne pozostaje orzecznictwo sądów lokalnych z poszczególnych krajów w zakresie wykładni czy rozumienia pojęć i instytucji prawa znaków towarowych.

Takiej sytuacji nie ma w prawie autorskim, które na poziomie europejskim zharmonizowane jest tylko w wybranych i nielicznych aspektach np. w zakresie programów komputerowych czy w kwestiach związanych z internetowym wykorzystaniem utworów. Stąd jest ono mniej uniwersalne, poszczególne porządki prawne mają swoje odmienności - choć oczywiście generalne reguły ochrony są zbliżone. Wydaje się, że to też kwestia mająca przyczyny w kontekście historycznym. Pierwsza ustawa o prawie autorskim pochodziła z 1926, kolejna 1952, aktualna z 1994r. wszystkie te ustawy są ze sobą zbieżne w zapisach dotyczących istoty ochrony prawno-autorskiej. Stąd tradycja i lista choćby orzeczeń Sądu Najwyższego dotyczących prawa autorskiego jest długa. Znaki towarowe w PRLu? działały czysto teoretycznie. Można zaryzykować tezę, że co do zasad prawa autorskiego - wszystko zostało już powiedziane, prawo autorskie się przeżyło. Pozostaje kwestia Internetu, nowych technologii, ale tu wpada co jakiś czas jakieś orzeczenie.

Prawo znaków towarowych dotyczy żywotnych kwestii związanych z obrotem gospodarczym kwestii identyfikacji przedsiębiorców i ich towarów działających na rynku - a tu mamy wieczną walkę o klienta, podpatrywanie konkurencji, próby podszywania się czy podczepienia pod cudzy sukces. Dynamika działań - i przeciwdziałań jest o wiele większa niż w przypadku naruszeń prawa autorskiego. Tutaj oczywiście również liczy się naruszenie interesów ekonomicznych, ale też niekoniecznie dotyczyć to musi przedsiębiorców.

Sprawy ze znaków towarowych są zazwyczaj łatwiejsze do przeprowadzenia dowodowo - prawo ochronne uzyskuje się na podstawie decyzji Urzedu Patentowego, jest papier, jest data, jest dowód. Prawo autorskie powstaje bez żadnych formalności - dzieło ustalone w jakiejkolwiek postaci uzyskuje ochronę. Niby super rozwiązanie, do czasu aż trzeba wykazać kiedy dany utwór został stworzony...

Myślę, że prawo autorskie nie tyle jest w odwrocie co zostało przytłoczone przez prawo i problemy znaków towarowych ale wyginięcie raczej mu nie grozi. 

Saturday, June 6, 2015

Przedwojenne znaki towarowe: GERLACH

28 lutego 1939 roku pod numerem  29676 Urząd Patentowy RP zarejestrował znak towarowy GERLACH w poniżej wskazanej formie przedstawieniowej dla noży, brzytew i ostrzy do golenia. Uprawnionym ze znaku była Fabryka Bracia Kobylańscy Sp. Akc. z Warszawy. 



Co ciekawe współcześnie użwany przez spółkę Gerlach S.A. znak towarowy nie różni się zbytnio od formy graficznej wskazanej powyżej.