Sunday, September 27, 2015

Nowy spot PiS - plagiat?

W ostatnich dniach głośno zrobiło się o nowym spocie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości. Spot, rzeczywiście jest inny niż wszystkie, z jakimi mieli szansę stykać się do tej pory wyborcy. Jest taki, aż chciałoby się rzecz ... świeży, nowoczesny... amerykański. Nie kolejne "gadające głowy", ale prawdzie "call for action". Zobaczcie sami: 



Internauci szybko zaczęli "kopać". I okazuje się, że spot bardzo przypomina popularną w USA reklamę samochodów marki DODGE. Porównajcie sami:


Internet przelewa fala oburzenia - zrzynka i plagiat. Z perspektywy prawa autorskiego sprawa jednak wydaje się prosta i niezbyt korzystna dla piewców tych opinii. Podstawą prawa autorskiego jest dychotomia idei i formy. Prawo autorskie nie chroni idei, lecz formę wyrażenia. Często to, co potocznie wydaje się być "plagiatem" okazuje się być dozwolone z perspektywy prawa i nie chodzi tu o mityczną "inspirację" ale po prostu o wykorzystanie elementów, które nie podlegają ochronie prawnoautorskiej. I tak też wydaje się jest w tym przypadku. Twórcy spotu PiS wykorzystali koncepcję zawartą w reklamie marki DODGE, jednak treść spotu różni się od treści reklamy - poza kilkoma zbieżnymi elementami (naukowiec przy tablicy, budzik z 5:00 rano). Zatem pomimo zbieżności koncepcji, powstały dwa odrębne utwory i nie doszukiwałbym się tu naruszenia praw autorskich.

Saturday, September 5, 2015

Charakter prawny utworów zależnych - haftowane naramienniki policji


Powódka w sprawie była dostawcą haftowanych elementów umundurowania Policji w Radomiu w tym pochewek na naramienniki z odznakami stopni służbowych (jak obok). Wzory wskazanych pochewek na naramienniki były i są elementem rozporządzenia MSWiA, powódka dokonała ich "opracowania" tj. przetworzenia na wersje haftowane. Wobec przegrania przez powódkę kolejnego przetargu na dostawę pochewek, zdecydowała się pozwać Skarb Państwa - KWP w Radomiu o naruszenie praw autorskich. 

Powódka twierdziła, że dokonała twórczego opracowania wskazanych pochewek, zatem przysługują jej autorskie prawa zależne do tych opracowań Sądy obu instancji oddaliły roszczenie powódki oraz powyższe twierdzenia jako całkowicie bezpodstawne. Dopiero jednak Sąd Najwyższy dokonał głębszej analizy problematyki jakiej dotknęła sprawa. 

Sąd ten wskazał, że, jeżeli mamy do czynienia z opracowaniem cudzego utworu to autorskie prawa zależne powstają tylko wtedy kiedy istnieją prawa do utworu pierwotnego. Jeśli bowiem brak tych praw (domena publiczna lub wyłączenia ustawowe) to dochodzi do powstania "pierwotnego prawa autorskiego" nie zaś zależnego. W niniejszej sprawie utworem pierwotnym są wzory, których ochrona jest wyłączona z mocy art. 4 pkt 1 ustawy o prawie autorskim - stanowią one bowiem integralną część aktu normatywnego. Zatem gdyby doszło do twórczego ich opracowania, twórcy przysługiwałyby prawa autorskie pierwotne nie zaś zależne. To wymagałoby jednak uprzedniego ustalenia, że praca powódki spełnia cechy utworu - oryginalności i indywidualnego charakteru. Sąd podkreślił, że praca powódki niewątpliwie wymagała ogromnego wysiłku oraz umiejętności - są to jednak cechy leżące poza sferą ochrony prawa autorskiego należące do kategorii "rzemieślniczej zręczności". Wyrok SN - sygn.akt. III CSK 40/05.

Przedwojenne znaki towarowe: Ceresit

Pod numerem 729 Urząd Patentowy RP zarejestrował słowno-graficzny znak towarowy CERESIT, w poniżej wskazanej formie przedstawieniowej.

Znak zarejestrowany został przez Wunner'she Bittumer Werke GMBH z siedzibą w Unna (Niemcy) z datą zgłoszenia 14.07.1919 roku. dla następujących towarów: wyroby chemiczne dla wodouszczelniania cementu, zapraw wapiennych, kamieni sztucznych, dachówek i tektur smołowcowych.  

Aktualnie właścicielem znaku CERESIT jest koncern HENKEL, znak zarówno w Polsce jak i w Europie zarejestrowany jest wyłącznie jako znak słowny, a używant jest w następującej formie: 


Friday, September 4, 2015

ZPAV, STOART - Quo Vadis OZZ?

Organizacje Zbiorowego Zarządzania prawami autorskimi i pokrewnymi to ciekawe organizacje, których pęd do pobierania opłat gdziekolwiek tylko pojawi się słowo "muzyka" lub z nim związane, nie przestaje mnie dziwić od lat. Jakiś czas temu zgłosiła się do mnie osoba prowadząca jednoosobową działalność gospodarczą, której przedmiotem była nauka rytmiki dzieci wczesnoszkolnych. Osobę tę wypatrzył STOART, tylko ze względu na fakt, że w nazwie działalności pojawiło się słowo - muzyka. Dopiero moja interwencja w sprawie spowodowała, że zaprzestali wzywać tę osobę do zawarcia umowy licencyjnej....   

Wczoraj zgłosił się do mnie klient, który posiada małe radyjko za ladą swojego sklepu i od którego ZPAV zażądał zawarcia umowy licencyjnej na publiczne odtwarzanie...  wydaje się, że wyrok w sprawie "Fryzjera" nic nie nauczył OZZetów i dalej prowadzą działalność, którą w wielu przypadkach można by określić mianem wymuszenia. Dla przypomnienia zgodnie z art. 24 ust.2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, posiadacze urządzeń radiowych mogą z nich korzystać na zasadzie licencji ustawowej o ile nie wiąże się to dla nich z uzyskiwaniem korzyści majątkowej. Ciężar dowodu, że w danej sytuacji odtwarzający nie osiąga korzyści majątkowych spoczywa tutaj na odtwarzającym muzykę. Jednak nie może być tutaj automatyzmu w stosowaniu przepisów. Jak słusznie zauważył Sąd Apelacyjny w Katowicach w wyroku I ACa 102/08: art. 24 ust.2 pr.aut. nie może być pustym zapisem, zakłada, że mogą istnieć takie sytuacje, w których nie zajdzie się nawet pośredni wpływ odbioru nadawanych w programie radiowym utworów na powodzenie prowadzonej działalności. Pozwany przedstawił dowody wskazujące na brak związku z prowadzoną działalnością opisanego odbierania utworów nadawanych w programach radiowych oraz możliwości osiągania z tego tytułu jakichkolwiek korzyści majątkowych. Rzeczą powoda utrzymującego, że zachodzi związek odbierania nadawanych utworów z działalnością pozwanego i jej efektem, było wskazanie w czym wyraża się korzyść pozwanego.

ZPAV wydaje się być nieugięty, w swych działaniach, jeżeli więc sprawa trafi sądu, postaram się aby judykatura wzbogaciła się o jeszcze jedno orzeczenie przemawiające na korzyść drobnych przedsiębiorców, którzy z faktu odtwarzania muzyki nie czerpią żadnych korzyści w swojej działalności gospodarczej. 

Thursday, September 3, 2015

Reklama Media Expert a czyn nieuczciwej konkurencji

Sieć Media Expert nie ma ostatnio szczęścia do wyboru strategii marketingowej i reklam podejmowanych w jej ramach. Pod koniec ubiegłego roku, wszyscy mieliśmy po dziurki w nosie irytującej reklamy telewizyjnej z Eweliną Lisowską w roli głównej, której oczy "wyrażały miłość do produktu" (cyt. Szymon Majewski). Kilka dni temu usłyszałem reklamę radiową, w której dziecko pyta jaką ma motywację do pójścia do szkoły, bo wszyscy koledzy dostali już smarftony i tablety... i oczywiście wszystkie te rzeczy można kupić w sieci Media Expert. Co mnie w tej reklamie zbulwersowało? Taka forma reklamy, w moim przekonaniu, stanowi naruszenie reguł uczciwej konkurencji i stanowi reklamę niedozwoloną w myśl ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Artykuł 16 ustawy wskazuje na czyny nieuczciwej konkurencji w zakresie reklamy, przy wskazany w nim katalog czynów jest przykładowy. I tak wskazanym czynem jest np: reklama odwołująca się do uczuć klientów przez wywołanie lęku, wykorzystywanie przesądów lub łatwowierności dzieci. Nikt chyba nie ma wątpliwości jaki jest cel wskazanej wyżej reklamy? Dodanie im "motywacji", do tego żeby wymusić na rodzicach zakup gadżetu. Przesadzam? Stwierdzić może tak chyba tylko ktoś kto nie ma dziecka w wieku podatnym na tego rodzaju przekaz. Wskazana reklama, jest więc świetnym przykładem dlaczego niektóre z reklam są i powinny być zakazane.