Tuesday, July 21, 2015

Fałszywe rejestry znaków towarowych - Czy można z tego wybrnąć?

Każdy rzecznik patentowy i zgłaszający do ochrony znak towarowy spotkał się z problemem firm podszywających się pod Urzędy Patentowe. Mechanizm działania takiej firmy jest prosty. Na podstawie danych dostępnych w rejestrach Urzędu Patentowego RP czy np. OHIM śledzone są informacje dotyczące zgłoszeń lub udzielonych praw na znaki, następnie zaś do zgłaszającego wysłane zostaje pismo, mające stworzyć wrażenie, że pochodzi z Urzędu Patentowego wraz z blankietem płatności. W rzeczywistości firma taka oferuje umieszczenie danego znaku towarowego w swojej prywatnej "bazie danych" o czym informuje mikrodrukiem w piśmie. Tego rodzaju firmy są prawdziwą plagą w dziedzinie własności przemysłowej, a walka z nimi jest prawdziwą walką z wiatrakami. 

Zdarza się niestety, że nieświadomy zgłaszający, zapłaci na rzecz owej firmy kwotą wskazaną w blankiecie, a orientuje się dopiero po fakcie - często po przekazaniu tej informacji swojemu rzecznikowi patentowemu. Co zrobić w takiej sytuacji? Ostatnio zgłosił się do mnie bojowo nastawiony klient, który niestety dał się złapać na opisaną praktykę przedstawiając swoją koncepcje na odstąpienie od umowy. Problem w tego rodzaju sprawie leży niestety nie w prawie, ale w jego wyegzekwowaniu. 

W istocie, zapłata za blankiet, jest przystąpieniem do umowy na warunkach wskazanych w przesłanym piśmie, jednak zawarcie umowy następuje tutaj w warunkach podstępu, zatem cywilistycznie nie powinno być większych problemów z uchyleniem się od skutków prawnych takiego oświadczenia woli. Chętny musi jednak zainwestować środki w proces, być może pełnomocnika. Otrzymuje wyrok - załóżmy, że zgodny z żądaniem, prawo jest przecież po naszej stronie. Oczywiście pozwany nie zwraca zasądzonych środków. Dochodzi więc do egzekucji. Nasz zgłaszający musi zainwestować kolejne środki w zaliczki na poczet czynności komornika. I co się okazuje? Naszego pozwanego albo już nie ma, albo na wskazanym przez nas koncie nie ma środków. Członkami zarządu wskazanej firmy są "słupy", które również nic nie mają. Po przejściu więc całej ścieżki dochodzenia do "sprawiedliwości" mamy w garści wyrok, który w istocie nic nam nie daje, prócz moralnej satysfakcji. Zgłaszający oprócz zapłaty kwoty na rzecz owej oszukańczej firmy, poniósł dodatkowe koszty sądowe i egzekucyjne, których prawdopodobnie nigdy nie odzyska. Taka jest niestety gorzka prawda związana z naszą rzeczywistością prawną. 

No comments:

Post a Comment